|
Tracks
01. Lęk
Spowity smolistym jadem
Powoli wypełnia jaźń
Karmiony odwiecznym strachem
Który pożera, zabija nas
By odebrać życia smak
Umysł spowić szaleństwem
W obawie chowając twarz
Przestać być człowiekiem
Patrząc w otchłań
Wchodząc w koszmar
Ślepnąc od strachu
Chwiejny każdy krok
Z lufą przy twarzy
Niepewni o przyszłość
Uciekając do nikąd
Przed nieuniknionym
Kieruje życiem i śmiercią
Popycha nad krawędź szaleństwa
Rzucając na pastwę losu
Jedyna wizja przyszłości
Wojna, cierpienie i głód
Uciekać czy jeszcze walczyć?
Dotyk tego co nieznane
Mrozi krew, rozmywa myśli
Co jest za całunem niewiedzy?
Bliskie śmierci spotkanie
Smak wiecznej pustki
Czy usłyszy cię Bóg?
Patrząc w otchłań
Wchodząc w koszmar
Ślepnąc od strachu
Chwiejny każdy krok
Z lufą przy twarzy
Niepewni o przyszłość
Uciekając do nikąd
Przed nieuniknionym
Tajemnice naszej przyszłości
Wyciągnąć z mgły czasu
Bo nawet najgorsza z prawd
Lepsza od słodkiej niewiedzy
Przestać bać się o jutro
Lękowi usta zaszyć
Nie słyszeć wciąż wołania
Że wszystko już przepadło
Z podniesioną głową
Przyszłości rzucić wyzwanie
Zanim kieratu koło
Wszystkie kości połamie
Diable, daj mi siłę!
By jak ty - w akcie buntu
Zerwać łańcuchy życia
Uwolnić z okowów czasu
Wolny od lęku
Wyruszę w ostatnią pielgrzymkę
Wiedziony nową iskrą
Tlące się życie rozpalić
Paląc wszystkie mosty
Chochoły, krzyże, pałace
Przejść przez bramę śmieci
Ku słodkiej nicości.
02. Klątwa
We krwi gniew
Pali myśli
Diabli taniec
Pełen Nienawiści
Ciężki krok
Potęguje złość
Szaleństwa wzrok
Opętańczy szał
Kości rzucone
Zemsty smak
Ból zdaje
Ostrza błysk
Usłysz mój krzyk
Mówi człowiek - nikt
Wzywam Cię
Przelewam krew
Gniew zrodził zew by zatracić się w zemście
W cierpieniach niech skona każdy kogo przeklnę!
Prowadź rękę
Wypełnij ciało
Pusta powłoka
Targana obłędem
Niech się dokona
Zapisane krwią
Moje przeznaczenie
Śmierć - wybawieniem
Oto moja ofiara
Z krwi, ciała i myśli
Sny o potędze
Czasie i przestrzeni
Dotyk kosmicznej grozy
Napędza istotę jestestwa
To smak fałszywej kontroli
Nad życiem i śmiercią
Gniew zrodził zew by zatracić się w zemście
W cierpieniach niech skona każdy kogo przeklnę!
Zastyga krew
W głowie szum
Zapach dymu
Mglisty wzrok
Wspomnienie
Wywołuje wstręt
Świeża blizna
Piętno ducha
Opadł kurz
Ucichł szept
Klątwy czar
Rozmył się
Zemsty rytuał
Obosieczny miecz
W nicość otchłani
Rzucił nasze ciała
03. Golgota
Wznoszę pieśń, jego cześć, Asmodeusz, prowadź mnie
Kielich w kielich, toast wznieś, by zapomnieć
Kierat zatacza koło lecz kusi noc
Z bram już słychać dobrze znaną pieśń
Blask osiedlowych sklepów przyciąga jak ćmę
Musisz utopić krzyk który rozrywa Cię
Wznoszę pieśń, jego cześć, Asmodeusz, prowadź mnie
Kielich w kielich, toast wznieś, by zatracić się
Płynął historie, kłują bluźnierstwa
Zdychajcie skurwysyny, dla mnie wieszajcie sznur
W pijackim szale podnosisz oręż swój
Choć Jego ciężar pokona ciebie znów
Wznoszę pieśń, jego cześć, Asmodeusz, prowadź mnie
Kielich w kielich, toast wznieś, by upodlić się
Wznoszę pieśń, jego cześć, Asmodeusz, prowadź mnie
Nie ma nas, nie ma mnie, w górę kielich, czeka śmierć
Razem, wszyscy razem - wokół butelki chocholi taniec
Zbawcy, bohaterzy - z obszczanych melin
Nic już nie zmienimy - wszystko skończone
Więc zanieś, zanieś swój krzyż - na szklaną Golgotę!
04. Droga Zbawienia
W głowie słychać mantryczny głos
Odwieczną wolę wskazuje czyjąś dłoń
Z boskim przyzwoleniem
Skazuje was na śmierć
W ogniu bomb, karabinów
Wypalę wasz grzech
Droga
Zbawienia
Wiedzie
Przez śmierć
Ścieżka
Męczeństwa
Uświęca
Mnie
Bramy raju otworzy krew
Przez setki ofiar Bóg usłyszy mnie
Nie ma już odwrotu
Nadszedł sądny dzień
W płomieniu świat oczyszczę
Podniosę zemsty miecz
Droga
Zbawienia
Wiedzie
Przez śmierć
Jednemu
Bogu
Poświęcić
się
Nektar
Zwycięstwa
Męczeńska
Krew
Strzał i strzał za strzałem
Jak rytualne bębny
Dopełniają życie
W przemocy zaklety
Czy spotka mnie nagroda?
To cierpienie musi mieć sens
Bo jeśli Boga nie ma
Po trzykroć przeklnij mnie
Fanatyczna wiara
Szkolenia i propaganda
Boska ślepców armia
Skazana na rzeź
Nakręca się spirala
Strachu i przemocy
Zamach zmieni świat
W bezludny raj
Rośnie stos ofiar
Niebo nam przybliża
Na wyciągnięcie ręki
Tysiąc razy je przebić
Boga krwią ubrudzić
Raj spalić do cna
W objęciach wiecznej ciszy
Stać się świętością
05. Ziemia Obiecana
W pędzie ku przyszłości
Cień rzuca na bieg historii
Wola by wieczność czerpać
Z życia nektar tak słodki
Przeszłość to tylko rdza
Przed oczami nalot krwawy
Kierunek - bieg przed siebie
Czas umarł za plecami
Nie widać tu łuny piekła
Ukrywa się za ekranami
Chodź jest tuż za ścianą
Nie błądzę tam myślami
Prawd płonie kilka płomieni
Który nas poprowadzi?
Odurzeni jego dymem
Błądzimy między kłamstwami
Drabiną z ludzkich kości
Krwią i ropą pijani
Zjadamy własne dzieci
Wynosząc się na ołtarze
Chwalmy nowy absolut
Który przybrał nasze ciało
Oddajmy mu wszystko należne
Oddajmy niebo i ziemię całą
Niech boskie panowanie
Napędza maszyn koła
By nie zgasły nigdy ekrany
Nie umilkł radiowy szum
Schodząc z piedestału
Stąpając po grzesznej ziemi
Niech będzie mi podległa
Jak rzekło święte pismo
Wszystko jej z gardła wyrwać
Rurami świat poprzecinać
By w wielkim piecu - świątyni człowieka
Ofiara z płomienia trwała
Co to za piękna muzyka
Ciszę rozrywa fabryczny szum
Okiem sięgnąć - morze stali
Ciężki dym kołysze do snu
Spójrz - to ziemia obiecana
Pracowaliśmy na to od lat
By zrównać wszystko do zera
Posadzić betonowy las
Oddajmy pokłon maszynie
Naszej matce, córce, kochance
Jej zimne objęcia ukoją ból
Trwając w wiecznym koszmarze
Niech ofiara całopalenia
Utrzymuje hutniczy żar
Pomnik naszej pracy
Którego nie zobaczy nikt
Niech żyje nowy absolut!
Który przybrał nasze ciała.
Naszym przeznaczeniem - płonąć
Nową iskrą tworzenia
By wielki świata piec
Działał przez pokolenia
Niech boskie panowanie
Napędza maszyn koła
By nie zgasły nigdy ekrany
Nie umilkł radiowy szum
Schodząc z piedestału
Stąpając po grzesznej ziemi
Niech będzie mi podległa
Jako rzekło pismo
Wszystko jej z gardła wyrwać
Rurami świat poprzecinać
By w wielkim piecu - świątyni człowieka
Ofiara z płomienia trwała
To nasz raj i apokalipsa
Spełnienie marzeń i lęków
Nasz nowy piękny świat
Którego nie zeżre rdza
Możemy już się zatrzymać
Wszystko zostało skończone
Nasza ziemia obiecana
Ostatnie dzieło ludzkości
Nasz nowy piękny świat
Którego nie zeżre rdza
|